Z biegiem czasu zwiększa się nasz staż pracy i nakładane na nas obowiązki, rośnie także liczba zawodowych sukcesów i zasług dla firmy, niestety, bardzo często nasza pensja tkwi na takim samym poziomie i od dawna nie odzwierciedla już naszych starań i zaangażowania. Krótko mówiąc – czujemy się niedocenieni. Co robić w takim wypadku? Wyjścia są oczywiście dwa – możemy znaleźć nową, lepiej płatną pracę, albo zdobyć się na trudną rozmowę z szefem i renegocjować wysokość naszego wynagrodzenia. Zadanie niemożliwe do wykonania w dobie cięcia kosztów i masowych zwolnień? Wcale nie, pod warunkiem że przystępując do rozmów będziemy odpowiednio przygotowani i zmotywowani.
Skoro twierdzimy, że nasza praca jest warta więcej, niż wskazywałaby na to suma widniejąca na pasku wypłaty, musimy przekonać przełożonego do tego, że zgadzając się na jej podwyższenie nie traci, a zyskuje. Jesteśmy przecież oddanym i dobrze wyszkolonym pracownikiem – a o takiego coraz trudniej. Starajmy się podawać argumenty świadczące o wypracowywanych przez nas zyskach i poświęceniu dla firmy, zrezygnujmy ze wspominania o trudnej sytuacji osobistej, nasze problemy rodzinne lub zdrowotne powinniśmy pozostawić w domu. Negocjacja podwyżki to rozmowa biznesowa – wcielamy się w niej w rolę kontrahenta negocjującego stawkę i tak powinniśmy do niej podejść. Wprawdzie wielu Polaków uważa, że aby otrzymać upragnioną podwyżkę należy cieszyć się przychylnością szefa (70% respondentów w sondażu TNS Polska), ale o życiu prywatnym powinniśmy zapomnieć jeszcze przed drzwiami jego gabinetu. To biznes – tu liczą się fakty i tylko fakty. A te przecież są po naszej stronie.
Do tej trudnej i, nie ukrywajmy, bardzo stresującej rozmowy (według badań portalu pracuj.pl 41% Polaków twierdzi, że rozmowie o podwyżkę towarzyszy zdenerwowanie), musimy być naprawdę solidnie przygotowani. Możemy, a właściwie powinniśmy, wziąć ze sobą notatki – dzięki nim będziemy czuli się pewniej i nie będziemy musieli zapamiętywać szczegółowych danych liczbowych, które powinny być podstawowym argumentem, świadczącym o naszych sukcesach. Oto lista przygotowań, która pozwoli nam przekonać przełożonego do swojego stanowiska:
Mamy już przygotowane notatki i wszystkie potrzebne dokumenty, wiemy dokładnie ile chcemy zarabiać, a wszyscy domownicy, łącznie z lustrem, zdążyli się już wcielić w rolę naszego przełożonego. Co dalej? Przede wszystkim musimy wybrać odpowiedni moment. Dowiedzmy się, kiedy szef ma luźniejszy dzień, nie zatrzymujmy go na korytarzu albo w windzie. Niemniej ważny będzie też jego humor – jeśli jest zdenerwowany kolejnymi opóźnieniami w projekcie albo zmęczony po kolejnej porcji nadgodzin, powinniśmy wybrać inny moment. W czasie rozmowy, kiedy już wejdziemy do gabinetu przełożonego i padną pierwsze, tak trudne słowa, obserwujmy jego reakcję i dostosujmy się do niej. Na pewno nie powinniśmy doprowadzać do spięć i konfliktów. Nawet jeśli w konsekwencji zdecydujemy się zmienić miejsce pracy, nie warto palić za sobą mostów. Pamiętajmy o tym, że negocjacja podwyżki to typowa rozmowa biznesowa – bierzmy pod uwagę argumenty szefa, analizujmy jego propozycje. Być może, nawet jeśli nie zgodzi się na nasze warunki, uda się wypracować korzystne dla obu stron rozwiązanie.
Paweł Łaniewski
Używamy cookies